niedziela, 22 listopada 2015

Wiedźmin/Wiesiek/Vatt'ghern

Ten post jest tak... wyciągnięty z kontekstu, że nie mam zielonego pojęcia kiedy na niego wpadłam. Może dlatego, że w ciągu ostatnich miesięcy nic tylko kręcę się wokół powieściach wiedźmińskich Sapkowskiego, gram w gry i czytam różnorodne artykuły na jego temat, o, albo oglądam serial z Michałem Żebrowskim. Jeszcze tylko brakuje, aż zacznę żyć średniowieczem, którym gardzę, oraz będę mówić w Starszej Mowie. 
Wiedźmin to taki dzisiejszy pracujący w dezynsekcji, albo James Bond w wersji fantasy. Najsławniejszym wśród nich jest oczywiście Geralt z Rivii, jakżeby inaczej, bo to jemu jest poświęcona cała saga książek, jego pojedynczych przygód, które niosą następne i historię tych dawnych. Czytając czasami jego historię, wpadam albo w histerię, albo w oszołomienie, a czytając opowiadania doprowadza mnie do śmiechu. Geralt wpadał często między ludzi, którzy nie byli rozsądni i nie lubili go za to kim jest. Na szczęście nasz bohater ma to głęboko w dupie (chociaż zdarzają się tacy nachalni, prosząc się o porządnego kopa). Lubił kobiety, a w szczególności czarodziejki, bo z niektórymi miał romanse, ale wierny uczuciom był samej Yennefer z Vengerbergu. Nie lubię jej, bo jest apodyktyczna, nieprzewidywalna - jest po prostu wariatką. 
Z Wiedźminem po raz pierwszy miałam do czynienia w 2011 kiedy tato zechciał, abym poszła do Empika i kupiła świeżo po premierze Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Na początku zupełnie zbita z tropu o co w tej grze chodzi, o czym to w ogóle jest, chciałam zobaczyć o co ten cały szum. Niestety pierwsze fragmenty gry to naga Triss Merigold, więc tata powiedział, że to nie jest dla dzieci. Koniec końców nie skończył jej i kurzyła się wśród gier do 2015 roku, gdy po premierze trzeciej części (podrosłam przy okazji) i nadrobiłam zaległości książkowe, i w pięknym stylu skończyłam tamtą część. Jestem teraz uprzedzona, a także mogę z dumą nazwać się fanką Wiedźmina, niekoniecznie Sapkowskiego, bo jego książki są naprawdę ciężkie, pod każdym względem, ale fakt faktem pisze niesamowicie dobrze i mu osobiście zazdroszczę. Koniecznością jest stwierdzić, że jest jednym z najchętniej tłumaczonych pisarzy ostatnich lat, a gry na podstawie jego opowiadań jeszcze bardziej go rozsławiły. Sam autor nie uważa, że fabuła adaptacji ma coś wspólnego z książkami. Nie nam tu oceniać. Porównywalny jest do samego Tolkiena, mimo, że to były odrębne czasy, gdy powstała słynna mitologia śródziemia i seria wiedźmińska, ale trochę pogrzebałam i znalazłam ten ów wątek. 
W skrócie powiedziałam Wam jak sytuacja wygląda z mojej perspektywy, skróciłam ją, gdyż jest tu wiele do omówienia, a spoilerować nie będę, ponieważ chciałabym zachęcić do zapoznania się chociaż z kawałkiem tej części polskiej literatury. Nie każdego autora czytam, bo nie przepadam za tym rodzajem książek, ale przecie wszystko dla ludzi. 




2 komentarze:

  1. Sorka, że nie zauważyłam
    4 lata z jednym Wiesławem, no ja nie wiem, nie wiem, to już małżeństwo

    OdpowiedzUsuń