poniedziałek, 11 stycznia 2016

Podsumowując rok 2016

Szczerze to rzygam postanowieniami noworocznymi, wiecie o czym mówię. Nie ma żadnego sensu obiecać sobie coś, co i tak w 90% się nie spełni. 
Tak na marginesie, nie pomyliłam się co do tytułu postu. Początek nowego roku wspominam dobrze, bo czterdzieści minut po dwunastej poszłam spać. Nawet w Wiedźmina mi się nie chciało grać, wow. W sumie dziwnie bym się czuła, grając w niego, gdy chłopak przyjeżdża i patrzy jak napierdalasz jakiegoś gostka z kuszy, który był zablokowany na skałach, a życia zabierało mu po jeden. Nie miałam wtedy zbytnio życia, a alternatywą była kusza od Vesemira. 
Za dużo obejrzałam anime - to sobie muszę przyznać, miałam wielką chcicę na romanse, więc rozkazałam mojemu giermkowi (czyt. chłopak) znaleźć mi jakieś dobre romansidła, gdzie powzdycham do przystojnych panów. Jak się umie faceta wychować, także na pewno coś z tego wyniknie i nie zawiodłam się, mówiąc otwarcie. Obejrzałam Próby Ognia, które planowałam obejrzeć daaawno temu, ale życie mi niemiłe i plany poszły uprawiać miłość. Cóż tu począć? Ten rok to koszmar. Egzaminy, pieprzony, nieszczęsny wybór szkoły, który nigdy nie zadowoli mnie w stu procentach, bo jestem menda i nie lubię niczego, ani nikogo. Dostałam dzisiaj od panny Arlandii Lek na Śmierć (nareszcie), żebym mogła trochę pofangirlować. 
Zdążyłam na przywitanie nowego roku dostać po mordzie wrzątkiem - nie chwaląc się, - oraz po niedługim czasie połamać rękę. Teraz gdy to piszę, mam ją w gipsie. Miło? Miło. Mi się bardzo podobał ten rok 2016, mogę już go pożegnać, jeśli można.
Zabrałam się do nauki japońskiego, bo jak się za dużo spędza u boku k-poperki i chłopaka-otaku (tak, delikatnie ujmując), to rezultaty są jednoznaczne. Za dużo słucham staroci, zaczęłam słuchać k-popu, jeszcze tylko brakuje mi j-pop i będę załatwiona na cacy.
Dobra, sądzę, że macie dość mojego pierdolenia. Pisanie od niechcenia, nie wróży nic dobrego. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz